Geoblog.pl    tamitu    Podróże    W kraju świątyń i latryn - Indie Południowe    madras
Zwiń mapę
2011
21
gru

madras

 
Indie
Indie, Chennai
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 6819 km
 
Chennai czyli Madras

Madras do tej pory kojarzył nam się głównie z herbatą z czasów zamierzchłej komuny, ale to zupełnie błędne skojarzenie. Madras to nasze pierwsze spotkanie z chaosem Indii. Teraz Madras kojarzyć nam się będzie zawsze z bezustannym dźwiękiem klaksonów. W sumie to całkiem normalne w warunkach braku jakichkolwiek reguł ruchu drogowego. Kierowca to wojownik, polujący na każdy wolny skrawek przestrzeni. Ulica to osobny świat, który wypełnia rzeka samochodów osobowych, cięzarówek, motoryksiaży, autobusów bez okien, rowerów, zaprzęgów, ludzi i krów. Madras to również druga na świecie najdłuższa promenada nadmorska (pierwsza to Miami Beach). Na tym porównania do Miami Beach mogą się skończyć. Szeroka plaża w Madras to ulubione miejsce mieszkańców na spędzanie wieczorów i wolnych dni. Kąpać się tu nie można, zbyt wysokie fale, ale za to można umówić się na randkę z dziewczyną, bo odwrócone do góry dnem łodzie to bardzo intymna przestrzeń dla zakochanych, można też tu zjeść coś prostego za kilka rupii, dzieciaki grają w krykieta, rodziny spacerują, młode dziewczyny w kolorowych saari czekają na fale. Ciepłe, wilgotne powietrze i proste ludzkie przyjemności.

Madras to dla nas również pierwsze zetknięcie ze świątynią hinduską. Odwiedzamy poświęconą Sziwie świątynię Kapeleśwara z VIIIw. Atatkuje nas feria barw i zapachów odbywającej się tu wieczornej ceremonii. Kobieta całująca namalowaną na kamiennej posadzce kolorową mandalę, tłum kłębiący się w oczekiwaniu na błogosławieństwo bramina, dłonie wyciągnięte po biały popiół by potem namalować nim białą poziomą kreskę na czele symbol Sziwaitów, płomyki setek oliwnych świeczek, drzewo życzeń a tuż przy nim zagroda dla krów, kobieta kładąca rękę na głowie krowy, w intencji spełnienia swojej prośby, bezzębny starzec proszący o jałmużnę. Nie długo trzeba czekać, aby pojawił się ktoś kto widząc nasze europejskie zagubienie chce być naszym quasiprzewodnikiem. Cóż, przyjdzie nam przywyknąć do konieczności dawania napiwków za wszelkie, nawet drobne przysługi. Ich wysokość może być różna od 20 do 200 rupii. Wszystko zależy od naszej satysfakcji oraz negocjacji.

Dzień kończymy przemiłą kolacją w towarzystwie Suganthi i Kamlesha oraz ich dwójki synów. Pierwsze smaki Indii dla nas to grillowane mięso i ryby na ostro.

W hotelu, pomimo zmęczenia nie mogę zasnąć. Indie uzewnętrzniają wszystko co ludzkie. Przyjemność, bogobojność, walka i śmierć... W głowie majaczą mi kolory kwiatów ze świątynnych wieńców, ale też ukwieconego otwartego powozu ze zwłokami staruszki.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (4)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
tamitu

Magda i Marek Tokarscy
zwiedzili 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 52 wpisy52 103 komentarze103 350 zdjęć350 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
16.06.2012 - 28.06.2012