Geoblog.pl    tamitu    Podróże    W kraju świątyń i latryn - Indie Południowe    pożegnanie z indiami
Zwiń mapę
2012
09
sty

pożegnanie z indiami

 
Polska
Polska, Warszawa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 14919 km
 
09/10 stycznia



Dobrnęliśmy do końca. Jest już 10 w nocy. Siedzę w lobby hotelu w Mumbaju, skąd za 2 godziny pojedziemy na lotnisko. Całe szczęście, że na sam koniec zostawiliśmy ten Mumbaj. Nie będzie aż tak żal wyjeżdżać. Nie lubię tego miejsca i nie chcę już tu być. To antypatyczne, straszne miasto. Przez cały dzisiejszy dzień wynajdywaliśmy sobie przeróżne zajęcia, które pozwoliłyby nam jakoś stąd uciec. Choć nie jest to łatwe.Wymyśliliśmy sobie wycieczkę poza miasto do grot Kanheri, jakieś 65 km na północ od centrum Bombaju. Ale z miasta nie tak łatwo się wyrwać.

Znów mijamy te czarne, ropiejące bloki, z wywieszonym praniem, znów slumsy, to z prawej, to z lewej, te szare, ludzki kłębowiska pod blachą falistą, szmatami i folią, tuż przy slumsach jakieś nowe osiedla, wieżowce, które pewnie za parę lat sczernieją od smogu i monsunów. Zastanawiam się, czy te wciskające się wszędzie slumsy pochłoną te bloki czy może bloki wyprą kiedyś slumsy. Utknęliśmy w 2 godzinnym korku razem z naszym kierowcą Ansari, zanim dotarliśmy do parku narodowego, w którym mieszczą się groty Kanheri. Powitały nas małpy, pokarmiliśmy je bananami. Groty Kanheri to kompleks wykutych w granitowej skale buddyjskich świątyń, domów i innych pomieszczeń, zamieszkiwanych przez buddystów przez całe tysiąclecie począwszy od I w. n.e. Mogło tu mieszkać kilku tysięcy mnichów. W grotach mieściły się ich świątynie, szkoła, sala zgromadzeń oraz domostwa. W granitowej skale wykuli też rynny, które w czasie monsunów doprowadzały wodę do kamiennych zbiorników. Dziś również ten system zaopatrzenia w wodę działa, rodziny mieszkające na terenie parku wciąż używają monsunowej wody z buddyjskich zbiorników. Przy jednym z nich kobieta właśnie robi przepierkę. Oglądamy granitowe, podniszczone płaskorzeźby, stupy, niezliczone skalne wizerunki Buddy, kamienne stoły. Po południu wracamy do Mumbaju, nie patrzę już przez te szyby, zasypiam.Nasza kolejna ucieczka od Mumbaju to … restauracja Boulangerie, hmmmm...Wow! Chlebuś, bagietka, oliwa z solą gruboziarnistą, bruschetta, SER (!!!), ravioli !!! Widelec, nóż, łyżka, serwetka... Bezcenne. Po 3 tygodniach rzucamy się na europejskie jedzenie! Hurraa!!!Co by tu jeszcze wymyślić?Jakoś nie mamy siły podjąć wyzwania i pójść do pobliskiego kina Regal na bollywoodzki 3 godzinny film w języku hindi. Za to … trafiamy na masaż tajski. No proszę. 75 minut relaksu. Dobry wynik.Dzień postanawiamy zakończyć na Marine Drive. Ponoć to okazja do pięknej, wieczornej przechadzki wzdłuż „Naszyjnika Królowej”. Wydaje nam się, ze piwko na dachu hotelu InterContinental z widokiem na zatokę Morza Arabskiego to właściwe zakończenie. Słońce zaszło. Idziemy w stronę Marine Drive, mijając okazałe budowle z czasów brytyjskich. Oj, mają już ten sam szary, monsunowy kolor jak te mijane dziś blokowiska. Wszystko w tym mieście pokrywa jakiś kurz, on wisi w powietrzu, osiada we włosach i na twarzy. Może z tym brudem związane jest to ciągłe pokasływanie , charchanie, spluwanie mumbajczyków. Marine Drive napawa mnie jakimś smutkiem. Nic w niej pięknego. Brudne morze, oświetlony latarniami deptak, w tle jakieś wieżowce, ruchliwa ulica, budynki i hotele. Przechadzają się pary, rodziny, spotykają grupki młodzieży, żebracy wyciągają ręce, jakiś transwescyta pyta „May I help you?”, dziewczynka usiłuje sprzedać świecące diable rogi.Jedziemy na dach InterContinentala na piwo. Odnajdujemy tam Mumbaj bogaty, nowocześnie ubrane kobiety, sprawiające wrażenie wyzwolonych, uśmiechnięci biznesmeni, w karcie mojito, muzyczka chilloutowa, przy basenie impreza zamknięta, w górze gwiazdy, daleko majaczą światła dzielnicy Malabar Hills. Przez moment wpada nam do głowy myśl, że może oni w ogóle nie bywają na ulicach Mumbaju, dla nich jest niebo Mumbaju, wysokie biurowce, okazałe wille na wzgórzach, restauracje na dachach...Ulica do nich nie należy.

Wracamy. Ludzie ulicy powoli układają się do snu. Mężczyzna z kobietą na chodniku prowadzą cicho wieczorną rozmowę, bo na kolanach zasypia ich córka. Dwójka maluchów kładzie się spać na tekturze, matka przykrywa je właśnie derką. Na ulicy obok wciąż sznur samochodów. Omijam leżącą postać, całą owiniętą w koc. Gdzieś mignął mi szczur. Mężczyzna na krawężniku smaży coś w głębokim oleju na palniku butli gazowej. Młodzi chłopcy jedzą ryż z liści rozłożonych na chodniku.Mumbaj kładzie się spać.

A my wracamy do domu.Skończyła się nasza egzotyczna wyprawa do Indii. Trwała 3 tygodnie, a mamy wrażenie jakby to były co najmniej 3 miesiące. Świątynie Tamilnadu, herbaciane pola i rozlewiska Keralii, slumsy Mumbaju... mnóstwo przeżyć, przygód, wrażeń – często trudnych nie tylko do opisania ale przede wszystkim do zrozumienia. Bo jak odpowiedzieć na pytania dotyczące zawiłości hinduskiej wiary i obrzędów, jak zrozumieć reguły dotyczące aranżowania małżeństw, jak pojąć różnorodność kulturową, językową, obyczajową Indii (a byliśmy tylko w 3 z 15 stanów) i wreszcie jak wyjaśnić skalę tak potężnych kontrastów społecznych? Indie wstrząsają umysłem, który wciąż musi oscylować między skrajnościami. Nie ma stanów pośrednich. Z jednej strony autentyzm, z drugiej strony baśniowość, barwne saari w slumsie, obskurna knajpa i pachnący trociczkami półmrok świątyni, uśmiech dzieciarni z ulicy. Nawet jeśli tego nie rozumiemy to i tak jesteśmy bardzo szczęśliwi, że udało nam się tak wiele zobaczyć, dotknąć, zakosztować, powąchać i posłuchać tej skrajnie różnej od naszej rzeczywistości. Staraliśmy się jej nie idealizować, ale również nie popadać w „zachodni” krytycyzm i wybrzydzanie.

Jeszcze raz dziękujemy wszystkim, którzy towarzyszyli nam w czasie tej podróży śledząc naszego bloga.

To była nasza pierwsza, ale z pewnością nie ostatnia podróż z wi-fi:-)

A zatem – do następnego razu na tamitu!

Magda&Marek
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (4)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
Jolanta S.
Jolanta S. - 2012-01-10 01:34
Takie wirtualne kibicowanie wyprawie podróżniczej znajomych - też posiada swój swoisty urok...:) Rozrywka dla nas była przednia! Śledziliśmy Wasze losy "z zapartym tchem"...:D
Gratuluję, że ostateczny finał przedsięwzięcia był jednak nieco radośniejszy i już nie tak drastyczny...
Rozumiem, że nasyceni full egzotycznymi wrażeniami - z ulgą wracacie na łono naszej cywilizacji...:)
Dużo pozdrowień!
 
Jolanta S.
Jolanta S. - 2012-01-10 01:36
P.S.
...A zdjątko z małpeczką - PRZEUROCZE!!!...:D
 
oboski
oboski - 2012-01-10 07:04
Namaste
Dzięki za wspólną podróż.
 
SYMPATYCY
SYMPATYCY - 2012-01-10 18:22
DZIEKUJEMY ZA WSPOLNA PODROZ
 
 
tamitu

Magda i Marek Tokarscy
zwiedzili 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 52 wpisy52 103 komentarze103 350 zdjęć350 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
16.06.2012 - 28.06.2012